sobota, 22 marca 2014

Prolog

Gdy umiera człowieczeństwo umiera również dusza...



Żałosnym jest  co się ze mną stało. Nikt od dwóch tysięcy lat nie ma pojęcia że istnieje. Męczącym jest przeświadczenie że jest się nikim będąc kimś tak wyjątkowym. Brzydzę się siebie kiedy patrzę w lustro. Rodzina widzi we mnie hańbę rodu Darkness. Według nich nie zasłużyłam nawet na to by nosić rodowy tatuaż. A jednak się z nim urodziłam i muszą jakoś znosić to że żyję i że jestem ich rodziną. Żyję. Po tym słowie prychnęłam mimowolnie. Jestem trupem. Żywym ,ale trupem. Luna Darkness. Prapierwotna z rodu Darkness. Sześciotysięczny wampir. Aż trudno uwierzyć że urodziłam się kiedy ludzie nie znali jeszcze ognia. Jestem złem wcielonym. Cały mój ród oraz wszyscy z bliskiego otoczenia którzy znają naszą tajemnicę mnie nienawidzą. Ale mi się podoba taki styl bycia. Moja historia mimo iż ciągnęła się przez wiele tysięcy lat, nie jest długa. Urodziłam się jako wampir. Pewnie wydaje się to niemożliwe ,ale owszem. Jak każdy z rodu Darkness mam swoje zdolności. W moim wypadku jest to umiejętność wyciągania z ludzkich i wampirzych umysłów najbardziej bolesnych wspomnień i obrazowania ich w okropny sposób w umyśle ich właściciela. Nasza rodzina od zarania dziejów mieszkała w Izraelu. Można było więc

powiedzieć że byliśmy żydami tylko że wtedy kiedy się urodziłam nie było jeszcze żadnych krajów. Siedziba mojego rodu znajduje się w mieście Hedera. Tam też spędziłam trzy tysiące lat mojej marnej egzystencji. Trzy tysiące lat temu ja i moje trzy siostry: Elenor, Faysy i Amara wyruszyłyśmy w świat. Z osiemnastki mojego rodzeństwa tylko my cztery byłyśmy nie akceptowane. Postanowiłyśmy to zmienić i po prostu odeszłyśmy. Jako pierwsze z naszego rodu stałyśmy się nomadami i tym samym okryłyśmy rodzinę hańbą. Moja rodzina od powstania miasta jest tam jak rodzina królewska. Żaden zwykły człowiek nie wie kim jesteśmy ,ale wie że my tu ustalamy zasady. Jestem najstarsza z całego mojego rodzeństwa więc to ja powinnam przejąć ,pałeczkę' po ojcu. I tu mamy kolejny powód mojego odejścia. Nie chcę tam utknąć. Kadencja każdego z władców z mojego rodu trwa około dwóch tysięcy lat. Nie chcę tam utknąć na tak długo. Więc jak już mówiłam razem z siostrami odeszłyśmy z domu. Na początku wszystko układało się dobrze. Przez pierwsze tysiąc lat. Później jednak zaczęłyśmy się kłócić. Nie dogadywałyśmy się. Każda używała mocy przeciwko drugiej. Sądzę że to wszystko przez tę katastrofę która wydarzyła się właśnie dwa tysiące lat temu. Koło północy do domu moich rodziców wtargnęły jedyne osoby które mogą nas zabić. Łowcy Wampirów. Wybili całą rodzinę. No i tu dowiadujemy się dlaczego wszyscy myślą że ja i moje rodzina nie istniejemy. Rodzina na wszelkie sposoby próbowała zamaskować że cztery niepokorne córki ruszyły w świat. Przez tysiąc lat wszyscy wymazali sobie naszą rodzinę z pamięci tak że stała się mitem. I wtedy urodzili się Mikaelsonowie. Zamozwańczy pierwotni. Wróćmy jednak do moich konfliktów z siostrami.  Moja moc była jednak najokrutniejsza i najsilniejsza przez co moje siostry szybko się poddały. Używałam jej na nich w okropny sposób. Zaczęły pragnąć ode mnie uciec. Zamykałam je wtedy w klatce psychicznej pozwalając krążyć iluzjom takim jak że nie mają do kogo iść krążyć po ich głowach. Kilka razy przez te trzy tysiące lat po prostu odchodziłam na jakieś sto-dwieście lat. Najgorsze było to że gdy wracałam moje siostry wcale się nie cieszyły. Wręcz przeciwnie. Ale z biegiem wieków nie zwracałam już na to uwagi. W moim umyśle zostały tylko dwie emocje. Nienawiść i wściekłość. Jednak pewnego dnia uznałam że mam ich dosyć Nie chciałam jednak by odchodziły ,bo bałam się że kiedy zatęsknię nie będę w stanie ich znaleźć. Słyszałam o tych pseudo pierwotnych Mikaelsonach i o tym że można ich uśpić za pomocą specjalnych sztyletów. Próbowałam tego na siostrach ,ale nie podziałało. Dopiero poderżnięcie gardło złotym nożem dało zamierzony skutek. Wiem jednak że z wybudzeniem ich będzie wiele zachodu ,ale teraz się tym nie przejmuje. Mam jeden cel. Znaleźć Klausa Mikaelsona. Niedawno dowiedziałam się o śmierci bardzo dla mnie ważnej osoby.Dowiedziałam się też że odpowiedzialny był za to właśnie Niklaus. Znajdę go i zabiję. Wiem że jestem już blisko. Właśnie przekroczyłam granice Nowego Orleanu.

11 komentarzy:

  1. Fajny początek ;) Luna samo zło....

    OdpowiedzUsuń
  2. Super prolog ! <3 Twojego bloga znalazłam przypadkowo i odrazu go pokochałam. Ale mam jedno zastrzeżenie. Może wybrałabyś inną czcionkę? Ponieważ bardzo trudno jak dla mnie przeczytać, jeśli to nie problem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcionkę już zmieniam, i cieszę się z kolejnego czytelnika :)

      Usuń
  3. Wracam do początku, żeby później być na bieżąco i wszystko ogarniać. Prolog idealny. Właściwie na początku od razu dziewczyna z charakteru przypominała Klausa, nieźle to wygląda. Już odtwarzam scenki w mojej głowie. No okej nie rozpisuję się, tylko biorę się za kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem. Jest trochę skomplikowane gdy się zaczyna od początku, ale mam nadzieję, że sobie z nim poradzisz.

      Usuń
  4. Super prolog! Tutaj więcej nie napiszę, bo to dopiero Prolog! Idę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie napisane ^^

    Zapraszam :) http://barbieklaus01.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy