wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 21

No moi kochani, wróciłam! Dla was zdołałam odkleić się na chwilę od chłopaków z Zakonu Seksownych Zbyszków i obsmarowywania się pastami do zębów i napisałam wam rozdział. Wiem, że znów dałam dupy z tym szablonem, bo co chwila zmieniam, ale musiałam. Jak to mówią czasem człowiek musi, bo się udusi.Pierwszy raz widziałam szablon z gifami i jeszcze do tego wolny, więc wybaczcie. Poza tym zaczęłam numerować rozdziały drugiej części od nowa, więc mamy dopiero siódmy rozdział drugiej części. Wiem, że miałam pisać częściej, ale brak siostry tak mocno nie doskwiera gdy za ścianą ma się zakonników z Seksownych Zbyszków, a z drugiej strony chłopaków z Tamponowa. Wiem, że może dziwnie ich przedstawiłam, ale jak ktoś z was był na wielu koloniach to wie, że pokoje się podpisuje. Mój pokój nazywa się Azkaban. Ale mniejsza z tym, przejdźmy do rozdziału. No i mam jeszcze jedno pytanie. Znacie jakieś wydawnictwa, które wydają książki fantasy?

***

   Stałem przyciskając wiedźmę do siebie coraz mocniej. Nie powinienem się bać, ale mina blondynki- Hanail, budziła we mnie strach. Ona w ogóle się nie bała. W oczach miała tylko wściekłość. Wyglądała jak rozwścieczony pitbull, który tylko marzy o tym by oderwać mi głowę. W innym wypadku by mi to zaimponowało, ale teraz raczej się bałem. Poznałem się już trochę na wiedźmach z Klanu Amorosio, ale one i tak cały czas mnie zadziwiają. 
   - Ty chcesz negocjować ze mną?- zapytała wyniośle, a we mnie krew się zagotowała. Za kogo ona się uważa? 
   - Lepiej mnie nie prowokuj- pouczyłem, a dziewczyna zaśmiała się i kiwnęła tylko głową, na co ja z całej siły uderzyłem w ścianę, a gdy chciałem wstać, okazało się, że ta wiedźma mi coś zrobiła. Nie mogłem się ruszyć. To jakaś klątwa! Złapałem się za pulsującą bólem głowę. Ten ból który ją teraz przeszywał, przypominał mi moc Luny. Bolało jak cholera, ale mimo to z honorem zniosłem upadającą na mnie jak worek kartofli Bonnie, również odepchniętą czarami Hanail. 
   - Z Damonem źle- szepnęła mi do ucha, a ja spojrzałem w stronę wampira. Jego klatka piersiowa wykonywała nierównomierne, ciężkie ruchy. Ptóbowałem dopatrzeć się w jego klatce piersiowej śladu po kołku, czy jakichkolwiek śladów werbeny, ale nic nie znalazłem.
   - Co ty robisz, ty wiedźmo?!- wrzasnąłem, a Hanail usiadła na pobliskim stoliku.
   - Przyszłam po naszą księgę, ale zanim siłą wyciągnę z ciebie gdzie jest, to o coś was zapytam. Po co wam była nasza księga?- zapytała, a ja wiedziałem, że żeby przeżyć muszę jej powiedzieć prawdę, bo zapewne wiedziałaby gdybym kłamał.
   - Luna, Luna Darkness- jęknąłem próbując wyczołgać się spod Bonnie, która najwyraźniej też nie mogła się ruszać.- Chcemy ją ocalić i ta księga jest nam do tego potrzebna.
   - Ocalić? Przecież ona właśnie jest na swoim miejscu- odpowiedziała Aline wychodzą przed Hanail.
   - Wy nie rozumiecie, oni chcą ją zabić...- zacząłem, ale ugryzłem się w język. Po co im to mówię? Cholera! Kolejne zaklęcie prawdomówności? Kątem oka zauważyłem Hanail, spoglądającą dziwnie na Aline.
   - Oni nic nie wiedzą- powiedziała Aline do swojej towarzyszki.
   - No więc wszystko jasne- odpowiedziała Hanail i zwróciła się do mnie.- Wyprowadzę cię z błędu Niklausie Mikaelsonie. Tak naprawdę to TY nic nie  rozumiesz-
   - Co?...-
   - W Izraelu Luny nikt nie chce zabić. Naprawdę myśleliście, że Rogen Darkness przejmowałby się czterema zbuntowanymi córkami i ganiałby je po świecie tylko po to, żeby je zabić? Nie wiem co chce zrobić z pozostałą czwórką, ale Luna jest mu potrzebna.
   - Potrzebna?- jękął ledwo słyszalnym głosem Stefan, a Aline lekko rozluźniła magiczny uścisk.
   - Więc naprawdę nie wiecie? Luna Darkness jest następczynią tronu wampirów z rodu Darkness i nikt oprócz nie nie może zasiąść na tronie. Rogen nie szukał jej po to, żeby ją zabić, a po to, żeby zrobić z niej władczynię. Co prawda na własnych zasadach, ale jednak władczynię.- powiedziała, a w mojej głowie zaczęło kłębić się zbyt dużo myśli. Władczyni rodu? Co to dla niej znaczy? Czy to znaczy, że nie da się jej już uratować? I najważniejsze: Czy o tym wszystkim wiedziała? Czy nas oszukała?
   - Czy Luna o tym wiedziała?- zapytałem zdziwiony. Aline uśmiechnęła się na widok mojej dezorientacji.
   - Nie wiem, ale podejrzewam, że od dziecka wpajano jej, że jest jedyną prawowitą władczynią i chyba tak- 
   Po usłyszeniu odpowiedzi zebrałem wszystkie możliwe siły i wyrwując się z pod zaklęcia wstałem i z całej siły uderzyłem stołem w przeciwległą ścianę. Hanail uśmiechnęła się pod nosem patrząc na mój szał. Aline za to, wyglądała na przerażoną.
   -...ale to wcale nie znaczy, że się zgodziła i że jest tam z własnej woli!- wrzasnęła Aline, a ja uspokoiłem się momentalnie. Jeśli to prawda? Jeśli nie jest tam z własnej woli? Zdziwony spojrzałem na wiedźmy.
   - Proponujemy wam układ- zaczęła Hanail- tak się składa, że my też musimy wybrać się do Herady w celach niezbyt przyjaznych. Umówmy się więc tak- my pomożemy wam, a wy nam...

***

   Szłam szybkim krokiem do sali tronowej, a moje obcasy przedzierały się przez ciszę cichym klik-klik. Zastanawiałam się, kto był tak odważny, żeby coś ode mnie chcieć. Ciekawe... Ale mniejsza z tym. Otrzepałam się z ciekawskich myśli i dalej w akompaniamencie moich obcasów otworzyłam drzwi sali tronowej, tak szeroko, że aż obiły się o ściany. Usiadłam na tronie z którego prawicy czekał już Luke i wydałam rozkaz by wpuścili nieproszonego gościa. Jednak to co zobaczyłam było dalekie moim wyobrażeniom. Przede mną w całej swej okazałości stała jakby nigdy nic Katerina Petrova. Luke na jej widok przetarł ręce z wrażenia, co oczywiście Katerina jak to próżna księżniczka przyjęła z lubością. 
   - Co ty tu robisz?- zapytałam władczo. 
   - Chciałaś mnie zabić- odpowiedziała, a ja uniosłam się lekko z krzesła.
   - Co?- spytałam ze zdziwieniem w głosie. Nie wiedziałam kompletnie o co jej chodzi, ale szybko ugryzłam się w język. Lepiej nie gadać tak otwarcie z Kateriną przy ludziach.- Zostawcie nas same- rozkazałam wszystkim w sali tronowej.
   - Ale, Luno...- zaczął jeden z moich wujków.
   - Wyjdźcie!- uniosłam głos, a sala momentalnie spustoszała. Zostałam tylko ja, Katerina i zaraz... Luke. Spojrzałam karcąco na wilkołaka.
   - No co? Jestem twoim doradcą- bronił się przed wyjściem chłopak, a ja chrządknęłam głośniej, a gdy to nie pomogło warknęłam przez zęby:
   - Powiedziałam wyjdźcie-
   Gdy Luke już wyszedł, zostałam sama z dawną znajomą. Przez chwilę mierzyłyśmy się spojrzeniami, a po chwili pełnej napięcia ciszy odezwałam się jako pierwsza.
   - Więc mówi, po co przyszłaś?- zapytałam, sądząc, że jej wcześniejsza odpowiedź była żartem.
   - Ty już dobrze wiesz po co. Zresztą już raz odpowiedziałam ci na to pytanie- powiedziała, a ja zrozumiałam, że to jednak nie był żart.
   - Katerino, wiem, że czasy kiedy byłyśmy przyjaciółkami dawno minęły, ale uwierz mi, że nie byłaś dla mnie aż tak ważna, żeby cię zabijać- odpowiedziałam spokojnie, na co Katerina spojrzała na mnie z ironią w oczach.
   - Daj spokój i lepiej powiedz mi dlaczego to zrobiłaś!- zarządała, a w moich oczach zapłonęła wściekłość. Ode mnie się nie rząda!
   - Mówiłam ci już, że to nie ja i wiem, że można mnie posądzać o miliony morderstw, ale nigdy nie zabijam bez powodu, a nie miałam żadnego powodu, żeby cię zabijać, ale jeśli ta dyskusja dalej będzie szła tym torem to zaraz go znajdę!- uniosłam się, a na kamiennej twarzy Kateriny wykwitł ledwo widoczny strach.
   - Jak to nie! Ten wilkołak powiedział, że przysłała go Pani Ciemności- broniła swych racji Petrova.
   - Jaki wilkołak? My nie utrzymujemy kontaktów z wilkołakami- odpowiedziałam.
   - Tak? A ten siedzący obok ciebie?- zapytała wskazując na puste krzesło Luke'a.
   - To mój doradca i zapewniam, że to wyjątkowa sytuacja- odpowiedziałam coraz bardziej zmęczona tą ożywioną konwersacją.
   - Skąd mam wiedzieć, że tamten wilkołak to też nie była wyjątkowa sytuacja?- drążyła temat Katerina.
   - Bo aktualnie prowadzimy wojnę z wilkołakami- odpowiedziałam na co Petrovej zżedła mina. 
   - To czemu ten wilkołak powiedział, że nasłała go Pani Ciemności?- zapytała już spokojniejszym głosem Katerina. Ona chyba też zrozumiała, że coś tu nie pasuje.
   - Tylko, że ktoś widać miał stare informacje. Ja nie nazywam się Pani Ciemności i zresztą żadna królowa się tak nie nazywała. Ja nazywam się Władczyni Feniksa- powiedziałam, a mina Kateriny z każdą sekundą robiła się coraz bardziej zdezorientowana. 
   - Ale... ale przecież wskazał Heradę, gdy spytałam się gdzie znajdę Panią Ciemności- powiedziała jakby do siebie.
   - To rzeczywiście dziwne- odpowiedziałam, a po kilku minutach ciszy, każda z nas zrozumiała, że konwersacja dobiegła końca.
   - To co teraz ze mną zrobisz?- zapytała ze zrezygnowaniem Katerina.
   - W jakim sensie?- zapytałam.
   - Wtargnęłam do twojego pałacu i oskarżyłam cię o próbę morderstwa. Chyba powinnaś mnie za to ukarać w jeden z tych twoich okrutnych sposobów- powiedziała, a mi do głowy wpadła genialna myśl.
   - Nie ukarzę cię- powiedziałam, a Katerina otworzyła szerzej oczy.- Zostaniesz tu i razem z Lukiem pomożecie mi odkryć kto mnie wrabia. Zgoda?
   - Zgoda- odpowiedziała Katerina i uścisnęła moją dłoń.

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, szczerze chyba jeden z Twoich najlepszych! :) Scena z wiedźmami... uch... do teraz mam dreszcze. Damon, jejku mam nadzieję, że nic mu nie będzie. Ciekawe, o co chodzi wiedźmom. Niby w jaki sposób wampiry mają im pomóc? Również scena w sali tronowej trzymała w napięciu. Luna - władczyni absolutna, wszyscy drżą przed jej gniewem - takie przedstawienie jej postaci bardzo mi się podoba. Ktoś próbuje ją wrobić... Tylko KTO? Cieszę się z obecności Katerine, mam nadzieję, że stare przyjaciółki przestaną żyć w obojętności i w końcu nawzajem sobie zaufają. :) Miłych kolonii Ci życzę i dużo weny. (Nazwy pokoi mnie rozwaliły). ;) Mam nadzieję, że mimo iż jesteś na wakacjach zdołasz jeszcze coś w najbliższym czasie napisać. Co do pytania o wydawnictwo - niestety nigdy nie miałam z żadnym do czynienia - ale jak coś wynajdę, to pierwsza Ci napiszę. :) Dużo uśmiechu i myśli o kolejnych rozdziałach. :* Czekam na nexta. :) <3
    Evenstar
    Wpadnij do mnie przy czasie. Dzięki za miły komentarz. :)
    http://hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komantarz. Szczerze to wydawało mi się, że ten rozdział wieje nudą, ale widzę, że się pomyliłam :)

      Usuń
  2. Uwielbiam twojego bloga, jest w nim wszystko na swoim miejscu, jego wygląd nie razi w oczy i miło się czyta. :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny, jak chcesz to wpadnij. http://nie-moge-obiecac.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i cieszę się, że zyskałam nową czytelniczkę :)

      Usuń
  3. Rozdział cudowny. Powiem szczerze, że trochę zaskoczyło mnie to że zmieniłaś wygląd. Na początku nie mogłam się połapać, czy to na pewno to opowiadanie. :D Podoba mi się to, co piszesz. Trochę na końcu nie mogłam zakumać tej rozmowy Katherine i Luny, ale jeszcze raz przeczytam, wtedy może moje szare komórki się obudzą :D Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że trochę za dużo zmieniam szablony, ale jak napisałam wyżej, nie mogłam się opanować, dziękuję za pozytywny komentarz :)

      Usuń
  4. Hanail zrobiła na mnie niezłe wrażenie, Ci powiem. Nie spodziewałam się, że będzie taka ostra i stanowcza. Zdecydowanie ją polubiłam. :D Tak, znowu lubię nie tę osobę co trzeba. Ale co tam! xD
    Więc Katherine i Luna mają układ? Jej! Czy mogło być coś piękniejszego? :o Pewnie tak, ale i tak się cieszę. Nie mogę doczekać się ich współpracy. I na dodatek Luke doradca. :D TY! Właśnie! Ciekawe kto jest panią Ciemności? Jedyną osobą, która przychodzi mi do głowy to matka Luny, ale poczekamy zobaczymy. Na pewno nas czymś zaskoczysz. I to nie jedną rzeczą. :D Uwielbiam to opowiadanie. :D
    PS. Śliczny szablon, szczególnie nagłówek jest cudowny z tymi gifami *o*
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, lodów, basenu, jeziora czy tam morza i super dni, tak ogólnie. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę cię tylko naprowadzić, że Pani Ciemnosci to na pewno nie jest mama Luny :) Co do Luke'a, to jego postać na tyle mi się spodobała, że będzie się epizodycznie pojawiać, na drugim blogu :)

      Usuń

Obserwatorzy