sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 20

OGŁOSZENIA PARAFIALNE!
Wiem, że rozdział dodałam dosć szybko, ale nie mogłam się opanować.Wiem, pięciu komentarzy nie było, ale widocznie, nie zasługuję na aż pięć komentarzy. Trudno. Mam teraz tyle pomysłów!
Skończył mi się szlaban, a poza tym, możecie być pewni, że rozdziały będą pojawiały się częsciej. 
Czemu? Jadę na kolonię i dlatego. Wiem, że to trochę dziwne, żeby na koloniach pisać notki, ale sprawa jest dosć smutna. Przez trzy tygodnie nie zobaczę mojej bliźniaczki. Co prawda na co dzień skaczemy sobie do gardeł, ale chyba każdy kto ma bliźniaka by to zrozumiał. Tym bardziej, że ja mam kolonię w górach, a ona nad morzem. Nieciekawa sprawa, nie?
Mam dla was jeszcze dwie wiadomosci.
Pierwsza jest taka, że w najbliższym czasie zmieniam adres bloga na:
http://i-can-see-you-darker-side.blogspot.com/
Radzę wam zapamiętać, a jesli zapomnicie to po prostu wpiszcie sobie w google 'Opowiadanie o The Originals' i znajdziecie tam The Originals Story. 
Druga wiadomosć jest taka, że wiem już mniej więcej ile rozdziałów ma mieć częsć II. Planuję ich około 10-14, a przypominam, że mamy już 5. Częsć II będzie ostatnią częscią na TYM blogu, co nie oznacza, że to koniec opowiadania. Mam zamiar zrobić jeszcze dwie częsci, jednak na innym blogu. Czemu na innym? Bo w nich zawrę zupełnie inny wątek i dodam zupełnie innych bohaterów. Link do drugiej częsci brzmi:
http://no-one-can-save-me-now.blogspot.com
Dodam, że blog już istnieje, ale posty do niego zacznę dodawać po zakończeniu tej czesci.
Mam do was pytanko. Wie ktoś z was jak zmienić nick na koncie google, bo ta Ella zaczęła mnie trochę nudzić?
4 KOMENTARZE= NASTĘPNY ROZDZIAŁ
To tyle, przejdźmy do rozdziału.

---------------------------------------------------------------------------------
   
   Stałam, a napięta strzała tylko czekała żeby ją wypuscić. Nie chciałam jej wypuscić. Nie! Ale wiedziałam, że jesli ta strzała nie zostanie wypuszczona, to, życie wszystkich moich bliskich zostanie takie same, a Mocarstwo Cienia nie zostanie obalone. To było jak zwalczanie zła mniejszym złem. Ale za jaką cenę? Klaus mi tego nie wybaczy, nawet jesli wysunę konkretne argumenty. Kątem oka zauważyłam ponaglające spojrzenie ojca i przestraszoną i zaciekawioną jednoczesnie twarz Luke'a. Wiedział, że jesli się zawaham, to cały plan runie jak domek z kart. Ale ja się nie zawahałam. Wypusciłam strzałę, która jak w zwolnionym tempie przeleciała kilka metrów dystansu, by przeszyć serce Elijahy na wylot. Później zobaczyłam tylko wierzgająca się resztkami sił i krzyczącą Rebekę i zwisające z pala zwłoki Elijahy. Później nastała ciemnosć...
 
   Obudziłam się w kańciastym, mrocznym pomieszczeniu. W srodku nie było nikogo. To była ryzykowna decyzja z mojej strony, ale zaczęłam gorzko płakać w poduszkę. Wtedy drzwi się otworzyły, a ja ujrzałam w nich osobę której spodziewałam się najmniej. Do pokoju weszła drobna brunetka o wielkich oczach.
   - Jessica!- krzyknęłam i wstałam, by usciskać przyrodnią siostrę. Zawsze to z nią miałam najlepszy kontakt. Może to dlatego, że ona też była wyrzutkiem? Była starsza ode mnie, ale nie liczyła się jako potomstwo mojego ojca ponieważ była z innej matki. Własnie dlatego ja byłam uważana za najstarszą. Kiedys nawet chciała ze mną uciec, ale nie mogła- była w ciąży. Przytuliłysmy się na przywitanie jak dwie siostry po długiej rozłące.
   - Co się stało? Czemu zemdlałam?- zapytałam.
   - Też się cieszę, że cię widzę- zironizowała Jess i napotkała przy tym moje ciekawskie spojrzenie.- Nie wiem, chyba zemdlałaś z przemęczenia. Ale na wszelki wypadek pobrałam ci krew. Powiedz, ile czasu nie piłaś krwi?- zapytała, a ja zaczęłam przeliczać dni. Tyle się wydarzyło, że kompletnie zapomniałam o pragnieniu!
   - Dużo- odpowiedziałam, bo nie chciało mi się przeliczać, a Jessica podała mi worek z krwią. Szybko zabrałam się do jego opróżniania. Dopiero teraz zauważyłam, że moja siostra ma smutną minę. Widać, że jest nieszczęśliwa. Postanowiłam zmienić temat na przyjemniejszy.
   - A co z dzidziusiem?- zapytałam. Wiedziałam, że już się urodził, ale zastanawiałam się, gdzie jest?
   - Poroniłam w ósmym miesiącu- odpowiedziała i jeszcze bardziej zmarkotniała. Brawo, Luno! Ty to potrafisz pocieszać ludzi!
   - Przepraszam...- bąknęłam, a wtedy drzwi szeroko otworzyły się i wbiegł do nich jeden z moich kuzynów.
   -Luno, przybyła jakaś wampirzyca. Mówi, że musi się spotkać z panią ciemności- powiedział, a ja już wychodziłam, kiedy usłyszałam jak Jessica szepcze mi do ucha.
   - Dziś o 18.00 na dachu gmachu. Wszystko ci opowiem- powiedziała, a ja wyszłam.

***

   Bonnie stała nad wielką mapą Izraela na której rozsypała jakiś dziwny pył. Z rękoma rozłożonymi szeroko szeptała jakieś zaklęcia.  Nigdy nie widziałem z bliska wiedźmy odprawiającej czary, więc mnie to zainteresowało. Bennettówna z wielkim skupieniem patrzyła na pył. Każdy nerw na jej twarzy był wyjątkowo napięty.  Wyglądało to tak hipnotycznie, że mógłbym oglądać to wiekami. Nawet doznałem weny i naszła mnie ochota na namalowanie obrazu, ale wiedziałem, że to ani miejsce, ani czas na takie rzeczy. Nagle pył zaczął poruszać się, formując w prostą kreskę która wkrótce zaczęła rozrastać się i rozchodzić na wszystkie strony. 
   - Co się dzieje?- zapytałem na co Damon pchnął mnie łokciem.
   - Ćsiii, ona musi się skupić- uciszył mnie starszy Salvatore. Nie mając zamiaru na dłuższe czkanie wybiegłem z leśniczówki w wampirzym tempie. Musiałem się przejść. I zapalić. Wcześniej nie paliłem, ale zmusiły mnie okoliczności. Będąc już bardzo daleko od leśniczówki zapaliłem papierosa i głęboko zaciągnąłem się dymem. Wiedziałem, że kiedy Bonnie zrobi swoje Salvatore'owie mnie znajdą. Wszedłem na drzewo i zapaliłem jeszcze jednego papierosa. Kiedyś, wraz z całym moim rodzeństwem złożyliśmy przysięgę- Zawsze i na zawsze. Ale los nie pozwolił nam jej dotrzymać i zostawił mi tylko Rebekę i Elijahę i obiecałem sobie, że wyciągnę ich i Lunę stamtąd całych i zdrowych i zrobię to, nawet jeśli będę musiał przeszukać cały świat wliczając w to piekło. Wiem, że oni zrobili by dla mnie to samo. Szczególnie Elijah. Nadal nie jestem przychylny co do jego rycerskich zasad, ale każdy żyje tak jak chce, a muszę przyznać, że tylko on był przy mnie nawet w tych najczarniejszych chwilach. Był z nami wszystkimi. Zawodziłem wielu ludzi i nie przeszkadzało mi to w ogóle. Właściwie do teraz nie przeszkadza, ale oni to co innego. Nie mam nikogo. Luna? Błagam! Jest taka sama jak ja, ucieknie od nas gdy tylko unormuje swoje sprawy i będzie układać swoje życie, urządzając krwawe orgie. Taka jest prawda. Właściwie, ja też nie wróże nam czegoś większego. Prawda, coś do niej czuję, ale nie mam zamiaru układać sobie z nią życia. Jest zbyt podobna do mnie. Innymi słowy, oboje nie nadajemy się do stałych związków. Nawet wiem już jak by wyglądało nasze życie gdy wszystko się skończy. a powrócę do Nowego Orleanu i dalej będę terroryzował wiedźmy, Luna znów będzie podróżować po świecie, zabijając wszystko co się rusza, Elijah wróci do Mystic Falls i będzie starał się o względy Eleny, a Rebekah znów będzie próbowała spotykać się za moimi plecami z Marcelem. Czyli znów typowa codzienność. Ani krzty zmiany. I dobrze. Mimo iż Luna znaczyła bardzo wiele, to patrząc na to co się stało na przestrzeni tych tygodni, to pluję sobie w brodę, że zabiłem tego cholernego Gary'ego. Gdyby nie to, nigdy bym jej nie poznał i żyłbym normalnie, merdając ogonem przed Caroline. Jak to się wszystko zmieniło...
   Ni stąd, ni zowąd usłyszałem jakiś dźwięk. Dźwięk nie wróżący niczego dobrego. Męski krzyk i kobiecy śmiech. Coś było nie tak. Jeszcze bardziej utwierdził mnie w tym zapach krwi wyczuwalny w całym lesie. Pobiegłem szybko do leśniczówki. Światła były zapalone, ale z okien widać było więcej niż trzy sylwetki. Wspiąłem się na dach by z dachowego okna obejrzeć co się dzieje. Przed szlochającą nad sztywnym ciałem Damona Bonnie stały trzy dziewczyny. Jedna z nich w stalowym magicznym uścisku ściskała Stefana. Pierwsza, wyglądająca na przywódczynię była wysoka, chuda i miała strasznie jasne wręcz białe włosy. Za nią z lewej strony tą która trzymała Stefana okazała się moja znajoma Aline Diesierit. A obok niej jakaś mulatka z wielką blizną na ramieniu. 
   - Boże, coś ty zrobiła!- krzyczała Bonnie spoglądając na Damona. Kątem oka zauważyłem, że jego klatka piersiowa powoli się porusza. Żył.
   - Nie jestem bogiem, nazywam się Hanail Carter- odpowiedziała z wyższością spoglądając na Bennettównę. 
   - Czego chcecie od Stefana!?- zapytała niemal płaczem. Była przerażona. 
   - Od niego? Nic. Po co nam on? Po prostu musimy mieć na was jakiś haczyk- odpowiedziała, a Bonnie starła łzy rękawem.
   - po co haczyk?- dopytywała się.
   - przyszłyśmy po naszą księgę- odpowiedziała.
   - Jaką księgę?- zdziwiła się Bonnie.
   - Powitaj wiedźmy z Klanu Diesierit- odpowiedziała blondynka. Wiedziałem, co muszę zrobić. W wampirzym tempie oberwałem jedna z gałęzi i łamiąc ją zrobiłem z niej kołek. Podbiegłem z szybkością światła do mulatki i łapiąc ją za szyję cofnąłem się do Bonnie i przyłożyłem nieznanej wiedźmie kołek do serca.
   - Słyszałem, że chcesz negocjować- powiedziałem uśmiechając się tryumfalnie do Hanail, na co ona zrobiła zaciętą minę...   
    

14 komentarzy:

  1. Miłej koloni :). Rozdział jest naprawdę świetny. Nie rozumiem czemu masz tak mało czytelników... I te opisy. No po prostu jak w dobrej książce. Wszystko tak dokładnie można sobie wyobrazić. Czekam na next, a w wolnych chwilach zapraszam do mnie: http://straznicy-fantastyki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz i cieszę się, że przybyła mi nowa czytelniczka :)

      Usuń
  2. Rozdział ciekawy jednakże moją głowę ciągle zaprzątają pytania: co z Elijah? Czy Klaus i Luna będą jeszcze razem? Kim sa te wiedźmy? Co dalej zrobi Luna? Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne rozdziały. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Elijahy, w tym opowiadaniu jego wątek został zakończony, ale na pocieszenie powiem, że pojawi się w trzeciej i czwartej części :)

      Usuń
  3. No to do zmiany nazwy, to wchodzisz w swój profil. Właściwie możesz kliknąć na swój link przy opowiadaniu. Jak ci się wyświetli to z boku masz edytuj profil. Tam w koncu znajdujesz wyświetlaną nazwę i zmieniasz ją, na jaką chcesz :).
    Teraz przechodzę do rozdziału. Jak zwykle cudowny. Byłam w szoku, że Luna strzeliła W Elijahę, a nie w Rebekah. Nie wiem czy dobrze odmieniłam, ale nie o to tu chodzi. Później ta jej rozmowa z siostrą. Fajnie, że ktoś w końcu nie chce jej zabić. Jestem ciekawa też, co takiego ma jej do powiedzenia. W kocu Klaus z wiedźmami, jestem ciekawa, czy je zabije, czy też przystaną na jakieś warunki umowy. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :)

    http://fightandlovestoryakrelyna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do wyboru między Elijahą i Rebeką to musiałam to zrobić, bo Beca jest mi potrzebna w dalszych rozdziałach :)

      Usuń
  4. Jezu świetny ten rozdział i świetnie ujęłaś Jess! :D Szczerze chciałam w opisie dodać, że poroniła, czytasz mi dziewczyno w myślach:P Aż strach! Czekam niecierpliwie na kolejną część:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę czytam ci w myślach? Dziękuję za pozytywny komentarz :-D

      Usuń
  5. Wiem, że długo czekałaś na mój komentarz - ale w końcu JESTEM! Ta - dam! :) Więc tak. Świetny rozdział! Wspaniale trzymał w napięciu do samego końca. Cudownie przedstawiłaś Jessicę - jak małą zagubioną dziewczynę. Tak mi jej szkoda, jej i jej dziecka... Luna wybrała Elijah. Zdziwiło mnie to, w sumie sama nie wiem czemu. A ostatnia scena - po prostu WOW! Ciekawa jestem, jak się zakończy? Pokojem? Wojną? Śmiercią zdrajczyń? Znając Ciebie, wymyślisz coś ciekawego i oryginalnego. Udanych kolonii życzę i duuużo wakacyjnego uśmiechu. Weny! :) Czekam z niecierpliwością na next. Wpadnij do mnie i jakbyś mogła, zagłosuj w ankiecie na moim blogu. To dla mnie bardzo ważne! :)
    http://hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeceniasz mnie. Ja bez siostry nie mam pomysłów ale się staram dla was coś wymyślić ;-)

      Usuń
  6. Wiesz co? Genialny rozdział, z każdą chwilą robi mi się smutno. Bo moje opowiadanie w porównaniu do twojego to badziewie, za dobrze piszesz! Musisz oddać mi trochę talentu, jestem potrzebująca ^^ Aww.. Elijahę ?! Serio?! No nie .. całkiem go lubiłam ;-; Cholera kolejne wiedźmy?! Oni kurde przyciągają same problemy, nie powiem że nie.. :c Kocham cię <3
    Nie chcę być wredna, a ni nie chcę spamić, ale muszę powiadomić świetną pisarkę o moich wypocinach.
    Nowy rozdział na Klaroline: http://love-begins-with-hate.blogspot.com/2014/07/chapter-four.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło mi, że uważasz, że dobrze piszę, ale twoje opowiadania również są świetne. Co do Elijahy to spodziewałam się takiego szoku i jak mam być szczera to nie planowałam zabić ojca Luny w tym rozdziale, bo było by to zbyt przewidywalne. :)

      Usuń
  7. Ha. Cholercia. Elijah... jak ona mogła? :( Myślałam, że jakimś cudem ta strzała skieruje się w stronę jej ojca, ale nie. No nie wierzę. :( A potem jak Klaus jeszcze sobie rozmyślał, że Elijah był super i w ogóle wszystko wróci do normy za jakiś czas... a on nie żyje. :( Wzruszyłam się, o żal. :(
    A tak właściwie, to co one zrobiły Damonowi? :o Dobrze, że żyje. Ale w takim razie kto to te całe wiedźmy z Klanu Desierit? Oprócz tego, że to wiedźmy. Ciekawa jestem, co one knują! Czekam na kolejny! <3
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, miłych kolonii i innych. <3
    Też chciałabym bliźniaczkę, hahah. :D

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja cię jeszcze zadziwię, bo moja kolonia przysparza mi nowych pomysłów. A co do bliźniaczki, to to nie jest takie cudowne jak się wydaje :)

      Usuń

Obserwatorzy