- Nie ma takiej opcji- Zaprzeczyłam szybko prośbie Stefana.
- Ale ja tego chcę, do cholery!- Krzyczał brunet.
- Ale ja tego dla ciebie nie chcę. Tu trzeba być bezwzględnym. To jest wojna. Nie hadajesz się- Używałam wszelkich możliwych argumentów by odwieść Stefana od tego jakże bezsensownego pomysłu. Siedzieliśmy w mieszkaniu ,wynajętym' kilka kilometrów od Mystic Falls. Klaus nadal się nie obudził ,a ja szczególnie czekałam na ten moment by poważnie z nim porozmawiać ,a później skręcić mu kark jeszcze raz. Jak on mógł mi nie powiedzieć o moim sobowtórze?! Ale teraz musiałam zając się Stefanem. Tylko jak miałam logicznie myśleć skoro wszystkie emocję naraz we mmie buzowały? Z jednej strony chciałam się do noego przytulić, pocałować i powiedzieć że tęskiniłam mimo że obiecałam sobie wystrzegać się miłości jak ognia ,a z drugiej strony chciała dać mu w pysk za to że chce sobie zniszczyć życie. Co tu zrobić? Jak mam go od tego odwieść?
- A...a twoi przyjaciele? Chcesz ich zostawiać?- Zapytałam delilatnie.
- Przyjaciele? Elena odeszła do mojego brata, Damon od dawna chciał mi ją odbić, Care się mną nie interesuje, Bonnie nigdy mnie nie lubiła ,a Jeremy z racji tego że jest Łowcą z trudem powstrzymuje się od wbicia mi w serce kołka- Odpowiedział ,a ja zrobiłam smutną minę. Rzeczywiście nie ma nikogo. Westchnęłam przeciągle. Pierwszy raz w życiu wygrało moje człowieczeństwo. Co się ze mną dzieje do cholery!? Niedługo stracę kły z tej dobroci!
- Dobrze, niech ci będzie- Westchnęłam.
Nastała cisza. Zobaczyłam wtedy ulgę na twarzy Stefana. Wtedy to się stało. Drzwi mieszkania zostały z impetem wyrwane z futryny ,a ww progu mieszkania nie mogąc wejść dalej stał Damon Salvatore. Na jego twarzy widniał pewny siebie nonszalancki uśmiech ,a w jego prawej ręce spoczywał kołek. Zaśmiałam się. Czy on mylśi że zabije mnie zwykłym kołkiem?
- Co on tu robi?- Zapytał Stefan stając przy futrynie.
- Też się cieszę ze cię widzę braciszku- Zironizował starszy Salvatore. Sama nie wierzyłam że aż tak się zmienił przez te kilkadzisiąt lat.
- Czego chcesz Damon?- Dopytywał się dalej młodszy z braci. Widać że Stefan ani trochę nie był zadowolony z sytuacji.
- Na początku miałem zamiar rarować ci tyłek ,ale w drodze zalałam mnie dziwna fala wspomnień. Tak jakbym przypomniał sobie coś ważnego. Przypomniałem sobie ciebie gdy przyniosłeś Lunę do naszego pokoju całą zakrwawioną i postanowiłem dołączyć do grona przyjaciół- Powiedział Damon rozkładając szeroko ramiona.
- Co on mówi? Nie może pamiętać- Dziwił się Stefan ,a ja z rozmachem uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło.
- Cholera! Zupełnie zapomniałam o połączeniu!- Zaklęłam.
- O czym?- Zapytał młodszy Salvatore ,a pomiędzy kego brwiami pojawiła się mała zmarszczka.
- Jesteście rodzeństwem ,a ja wam obojgu odebrałam wspomnienia i teraz zwracając je jednemu z was automatycznie zwróciłam je również drugiemu- Odpowiedziałam plując sobie w brodę z powodu mojej bezmyślności.
- Nie obchodzi mnie jak to się stało. Chcę dołączyć- Zarządał Damon ,a ja wzniosłam oczy do nieba.
- A co to jest kółko poetyckie żesobie każdy może dołączać?- Zapytałam.
- Nie zostawię brata samego- Zadeklarował Damon.
- Klaus mnie zabije- Szepnęłam pod nosem- Wchodź- Zaprosiłam Damona. A po chwili usłyszałam ciche jęczenie z pokoju obok. Klaus się obudził.
- Teraz macie się nie odzywać, rozumiecie?- Posłałam rozkaz braciom Salvatore ,a oni pokiwali głowami. Trochę mnie to rozeźliło. Klaus miał u wampirów taki respekt że wszyscy się go bali ,a przecież jak byłam jakieś tysiąc razy od niego silniejsza ,a mimo to Stefan i Damon wchodzili ze mną w luźną dyskusję. Wyjątkowo denerwujący fakt. Po chwili dookoju wbiegł Klaus. Spojrzał na Salvatore'ów z przeciągłym zdziwieniem by później przenieść wściekły wzrok na mnie cały czas rozmasowując sobie szyje. Przez dłuższą chwilę sztyletowaliśmy się spojrzeniami. Klaus patrzył mi w oczy z niskrywaną pogardą ,a ja na niego z zażenowaniem. Żadne z nas się nie odzywało. Nie daltego że się baliśmy po prostu obaj chcieliśmy okazać trym pogardę do drugiego. Do zdrajcy. Klaus był zdrajcą ,bo nie powiedział mi o Caroline. Ja byłam zdrajcą ,bo skręciłam mu kark. Każda osoba w pomieszczeniu była zdrajcą w inny sposób. Jednak nie każda osoba żałowała swojej zdrady ,a w tym ja i Klaus na pewno nie.
- Najpierw skręcasz mi kark ,a teraz w czasie gdy w bólach się odradzałem przyjęłaś do siebie dwóch Salvatore'ów?- Zapytał kpiąco.
- Z nas dwócj to ty jesteś zdrajcą Niklaus- Przpomniałam.
- To porozmawiajmy o tym w cztery oczy- Zaproponował Klaus ,a ja kiwnęłam głową na chłopców by wyszli. Gdy wyszli. zostaliśmy z Klausem sami. Pierwotny szybkim ruchem rozsiadł się na kanapie obok mnie.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tej...Caroline?- Zapytałam.
- Widzisz , Ta wiedźma którą zastraszałaś w Nowym Orleanie, Sabine, ma czar wkdzenia przeszłości człowieka za pomocą dotyku. Powiedziała mi że widziała jak zabijasz swoje sobowtóry więc gdybym ci powiedział skazałbym Caroline na śmierć.
- Chociaż miałeś jakiś powód- Jęknęłam- A czemu nie chcesz bym ją zabiła?
- Mam z nią związane pewne wspomnienia- Odpowiedział wymijająco Mikaelson ,a wyraz jego twarzy zmienił się. Wiedziałam co to znaczy.
- Kochasz ją- Powiedziałam. Z doświadczenia wiem jak zachowuje się zakochany człowiek.
- Czemu skręciłaś mi kark gdy zagroziłem Salvatore'owi?- Zmienił temat Niklaus. Teraz byłam pewna tego że ją kocha. Inaczej nie zmieniłby tak szybko tematu.
- Mam z nim związane pewne wspomnienia- Przedżeźniłam Klausa na co ten się zaśmiał.
- Czyli Salvatore'owie są nie do tknięcia?- Zapytał spoglądając na mnie z nonszalanckim uśmiechem.
- Z Damonem możesz zrobić co chcesz ,ale Stefan jest nie do tknięcia- Odpowiedziałam.
- To może teraz przejdziemy do przyjemniejszych spraw?- Zapytał Klaus ,a ja już chciałam zapytać o co mu chodzi kiedy nasze usta złączyły się, Usiad?am mu okrakiem na kolanach nie przestając go całować. Nasz namiętny pocałunek trwał. Klaus zaczął powoli rozpinać moją bluzkę. O dziwo tym razem chciałam tego naprawdę. Szybko odegnałam od siebie te uczucie. Właśnie zaczęłam rozpinać koszulę Klausa kiedy przed oczami mognęła mi czyjaś twarz. Natychmiastowo odkleiłam się od Klausa i pobiegłam na drugi koniec pokoju.
***
Mystic Falls 1863 roku
Powoli z niekrywanym bólem zaczęłam rozchylać powieki. Spojrzałam na siebie. Cała byłam zakrwawiona a na lewej nodze widniało pokaźne ugryzienie. Na początku zastanawiałam się co się stało ,ale wtedy wszystko sobie przypomniałam. Wilkołaki, gniew, ból i wreszcie zdradę. Zdradę ze strony moich sióstr. Napuściły na mnie całą watahę wilkołaków. Pamiętam też jak ostatkiem sił zaprzysięgłam im zemstę. I miałam zamiar obietnicy dotrzymać. Niestety teraz było to niemożliwe. Ugryzienie wilkołaka co prawda nie zabija prapierwotnych ,ale wywołuje dużo bólu i powikłań zdrowotnych typu halucynacje i gorączka. Wtedy dopiero zauważyłam że nie leżę w lesie na ściółce lecz na miękkim łóżku. Rozejrzałam się. Znajdowałam się w obszernym pokoju o bardzo bogatym wnętrzu. Wtem drzwi uchyliły się ,a do środka z misą zimmej wody i ściereczką wszedł wysoki młodzieniec o wyjątkowo równych rysach twarzy. Miał piękne niebieskie oczy, wąskie usta i delikatnie zdarty nos. Włosy koloru ciemnego blondu były idealnie uczesane. Na sobie miał drogą koszulę i garnkturowe spodnie na szelkach. Musiał być z rodziny szlacheckiej.
- Panienka się już obudziła- Powiedział ,a ja mimo woli skrzywiłam się. Te grzecznościowe zwroty brzmiały okropnie ,ale teraz każdy ich używał. Chłopak podszedł do mnie i przyłżył mi dłoń do czoła.
- Nadal ma panienka gorączkę- Powiedział po czym umoczył ściereczkę w wodzie i położył mi ją na czoło.
- Luna- Powiedziałam ochrypłym głosem.
-Słucham?- Zapytał. Chyba nie dosłyszał. Muszę się bardziej wysilić.
- Nazywam się Luna, Luna Darkness- Powiedziałam ,a chłopak uśmiechnąłsię do mnie ukazując rząd białych, prostych zębów.
- Sefan, Stefan Salvatore- Przedstwaił się i tak zaczęła się moja historia z rodem Slavatore'ów. Reszte wieczoru spędziłam rozmawiając z moim wybawcą.
***
- Nie mogę- Jęknęłam w stronę Klausa i zaczęłam zapinać guziki mojej bluzki po czym z szybkością pantery wyszłam z pokoju zostawiając napalonego i zdziwionego Klausa samego w pokoju.
Hej, hej, hej! :D Świetny rozdział. Fajnie, że Luna zgodziła się na przyjęcie Stefcia do ich... hmm.. grupy? W ogóle podoba mi się Luna i Stefan. Razem. *o* Rozmowa Luny z Klausem też była świetna. Retrospekcja także. Ogólnie bardzo fajnie napisany rozdział. :D Czekam na więcej. ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka i innych. <3
http://we-have-immortality-tvd.blogspot.com/
Wpadnę na pewno i dziękuję za pozytywny komentarz :)
UsuńOu!
OdpowiedzUsuńTo było coś.
Czyżby Lunie zależało na Stefanie.
Ooo!
Oby była Stena lub Lunie.
STENA LEPSZE!
Super rozdział.
Życze weny i się żegnam ^_^